Jeżeli zastanowimy się przez chwilę, z czym kojarzy nam się słowo „ślub”, wielu pewnie odpowie, że z welonem, suknią ślubną, młodą parą, weselem. Ale gdzieś w podświadomości przychodzi nam na myśl charakterystyczna muzyka, którą możemy przypadkiem zanucić. Ile to razy zdarza się, że żartujemy, właśnie nucąc ją, że para powoli wkracza w ten etap związku, że tylko chwile dzielą ich od wypowiedzenia przysięgi.
Choćby z tego powodu należy zadbać o odpowiednie przygotowanie tego elementu ceremonii. Często nie zdajemy sobie sprawy, jak małe elementy mogą zaważyć o sukcesie bądź porażce danego przedsięwzięcia. Jednym z nich jest organista na ślub. Niby niepozorna funkcja, ale jakże ważna, aby wzbudzić podniosły nastrój i w odpowiednim momencie dodać małżonkom otuchy, że to już ta chwila, ten moment, kiedy powiedzą „tak”.
Dobrze zaplanowane wesele, świetnie dobrana orkiestra na niewiele się zdadzą, jeżeli już na początku zabraknie tego mistycznego nastroju, wytwarzanego przez organistę w drodze do ołtarza.